Violetta
Całowaliśmy się z Leonem jeszcze chwilę, a po niej oderwaliśmy się od siebie.
- Jak jeden człowiek mógł tak zmienić moje życie w ciągu jednego dnia? - pomyślałam i uśmiechnęła się do siebie.
- O Tobie mógłbym powiedzieć to samo - odpowiedział mi Leon i oparł swoje czoło o moje, a następnie spojrzał mi w oczy i posłał uśmiech.
- Czy ja to powiedziałam na głos? - szepnęłam, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Spuściłam głowę. Leon dotknął mojego podbródka i podniósł ją do góry.
- Tak kochanie - zaśmiał się lekko. - Ale to było słodkie - dopowiedział, a ja zarumieniłam się nigdy bardziej. Odsunęłam się od niego trochę i chwyciłam jego dłoń. Pociągnęłam go w stronę łóżka, obróciłam twarz w jego stronę i spojrzałam mu w oczy.
- Wiesz, że nigdy się nie rumienię? - spytałam Leosia.
- A to przed chwi... - przerwałam mu.
- Nigdy wcześniej, a jak już to baaaardzooo rzadko - zaakcentowałam jedno ze słów.
- To niemożliwe - zaśmiał się Leon.
- Ale to prawda! - Również się zaśmiałam. - A wiesz czemu? - pokiwał przecząco głową. - Bo to Ty tak na mnie działasz - powiedziałam i spuściłam głowę, bo znowu zaczynałam się rumienić.
- Vilu... - Podniósł dłonią mój podbródek. - Muszę Ci coś powiedzieć... Wiesz... Nie sądziłem, ze kiedyś się zakocham... Przeciwnie, twierdziłem, że nigdy, ale to przenigdy bym się nie zakochał..
- Naprawdę? - nie dowierzałam w to co mówi chłopak. Byłam trochę smutna, ale Leon chyba to dostrzegł.
- Ale... Ty mnie zmieniłaś.. I pomyśl kochana wystarczył jeden dzień - posłał mi słodki uśmiech, który ja odwzajemniałam. Położyłam się na łóżku.
- Chodź do mnie - szepnęłam, a chłopak momentalnie wykonał moją prośbę. Po chwili czułam, że jego silne ramiona obejmują moje kruche ciało. - Leon.. - spojrzałam na chłopak, a on na mnie.
- Tak kochanie? - spytał mnie.
- Bardzo Cię kocham, naprawdę bardzo mocno. Jesteś moim światem, moim tlenem, jesteś wszystkim, częścią mnie.. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Też Cię kocham i też bardzo mocno. Jesteśmy bratnimi duszami i wreszcie się odnaleźliśmy - odpowiedział mi i przyciągnął do siebie jeszcze mocniej, a ja się do niego wtuliłam. Czułam jak szybko bije mu serce, czułam jego oddech, czułam ciepło i bezpieczeństwo. Szczęśliwa, że znalazłam swoją drugą połówkę, rozmyślając o dzisiejszym dniu, zasnęłam w ramionach ukochanego.
Federico
Siedzę i oglądam film. A obok mnie Ludmiła. Piękne oczy, usta... włosy.. i zarumienione dołeczki. Ona jest taka skromna i.. taka.. nie umiem opisać. Nie jest sztuczna jak inne dziewczyny. Ma to coś w
sobie. Coś co mnie do niej ciągnie.
sobie. Coś co mnie do niej ciągnie.
- Wiesz o czym zawsze marzyłam?- szepnęła delikatnym głosem- O tym aby już dłużej nie śnić o miłości. Tylko aby była to rzeczywistość. Prawdziwa, szczera miłość.
- I pocałunek? Pogłębiony z każdą chwilą...
- Dokładnie. Ty chyba już wiesz czego pragnę..- uśmiechnęła się, rumieniąc swoje policzki.
Zbliżyłem się do niej, i nasze usta złączyły się. To było coś magicznego. Coś czego jeszcze nie doznałem. Pogłębialiśmy pocałunek coraz bardziej, ale ona nagle odsunęła się i wstała.
- To zaszło za daleko- powiedziała z powagą.
- Wcale że nie. Nie uważaj tego pocałunku, za jakiś związek małżeński. To jeden z moich gestów.- powiedziałem delikatnie próbując jej równocześnie nie zdenerwować.
- Każdy chłopak, uważa to za gest!- wykrzyczała mi to prosto w twarz- A tak naprawdę po minucie lądujemy w łóżku! Nie jestem naiwna. Nie dam się wykorzystać.
- Co ty w ogóle do mnie mówisz?- zapytałem z ostrożnością.
- Mówię to co myślę...- warknęła, i zatrzymała się przy drzwiach- Wiesz co? Jesteś tacy jak inni. Można by cię znać minutę, a ty przelecisz każdą.
- Byś mogła pomyśleć logicznie. Po co miałbym to robić? Pocałowałem cię, bo się zakochałem. Wiem, że to nie jest normalne, ale tak jest. I wiem, że ty czujesz podobnie.
- Wcale, że nie.- prychnęła.- Nie mam zamiaru już prowadzić tej rozmowy.
- Nie! Poczekaj..- złapałem ją za rękę.- Zostań ze mną.
Czekałem na odpowiedź z jej strony, ale ona podeszła do mnie i pogłaskała po policzku.
- Wiesz co... nie myliłam się co do ciebie...- uśmiechnęła się szyderczo..- że jesteś zwykłym dupkiem- dała mi z liścia- Jesteś zwykłą świnią.
Powiedziała to i wyszła. Zabolało mnie to co mówiła. Nie wiem co jej się stało.. Tego wieczoru, było tak cudownie, ale przysięgam, że nie chodzi mi tylko o "to". Nie jestem taki, jak inni. Po prostu nie jestem, i tyle. Jutro spróbuję znaleźć jej adres, i porozmawiać...
***
-Fede!!- krzyczała do mnie Ludmiła- Obudź się..- cmoknęła mnie w policzek.
- O jezu!- otrząsnąłem się.- A ty nie poszłaś do domu?
- O co ci chodzi? Coś się stało?
- A nicc..- powiedziałem rozchmurzony- Nieważne.
To był tylko sen- odetchnąłem. Na myśl, że to było rzeczywistością, ciarki przechodziły mi po plecach. Objąłem Ludmiłę ramieniem, a ona wtuliła się we mnie. Oglądaliśmy jeszcze chwilę film, gdy poczułem, że moje powieki się zamykają i odpływam do krainy Morfeusza...
Zbliżyłem się do niej, i nasze usta złączyły się. To było coś magicznego. Coś czego jeszcze nie doznałem. Pogłębialiśmy pocałunek coraz bardziej, ale ona nagle odsunęła się i wstała.
- To zaszło za daleko- powiedziała z powagą.
- Wcale że nie. Nie uważaj tego pocałunku, za jakiś związek małżeński. To jeden z moich gestów.- powiedziałem delikatnie próbując jej równocześnie nie zdenerwować.
- Każdy chłopak, uważa to za gest!- wykrzyczała mi to prosto w twarz- A tak naprawdę po minucie lądujemy w łóżku! Nie jestem naiwna. Nie dam się wykorzystać.
- Co ty w ogóle do mnie mówisz?- zapytałem z ostrożnością.
- Mówię to co myślę...- warknęła, i zatrzymała się przy drzwiach- Wiesz co? Jesteś tacy jak inni. Można by cię znać minutę, a ty przelecisz każdą.
- Byś mogła pomyśleć logicznie. Po co miałbym to robić? Pocałowałem cię, bo się zakochałem. Wiem, że to nie jest normalne, ale tak jest. I wiem, że ty czujesz podobnie.
- Wcale, że nie.- prychnęła.- Nie mam zamiaru już prowadzić tej rozmowy.
- Nie! Poczekaj..- złapałem ją za rękę.- Zostań ze mną.
Czekałem na odpowiedź z jej strony, ale ona podeszła do mnie i pogłaskała po policzku.
- Wiesz co... nie myliłam się co do ciebie...- uśmiechnęła się szyderczo..- że jesteś zwykłym dupkiem- dała mi z liścia- Jesteś zwykłą świnią.
Powiedziała to i wyszła. Zabolało mnie to co mówiła. Nie wiem co jej się stało.. Tego wieczoru, było tak cudownie, ale przysięgam, że nie chodzi mi tylko o "to". Nie jestem taki, jak inni. Po prostu nie jestem, i tyle. Jutro spróbuję znaleźć jej adres, i porozmawiać...
***
-Fede!!- krzyczała do mnie Ludmiła- Obudź się..- cmoknęła mnie w policzek.
- O jezu!- otrząsnąłem się.- A ty nie poszłaś do domu?
- O co ci chodzi? Coś się stało?
- A nicc..- powiedziałem rozchmurzony- Nieważne.
To był tylko sen- odetchnąłem. Na myśl, że to było rzeczywistością, ciarki przechodziły mi po plecach. Objąłem Ludmiłę ramieniem, a ona wtuliła się we mnie. Oglądaliśmy jeszcze chwilę film, gdy poczułem, że moje powieki się zamykają i odpływam do krainy Morfeusza...
*Następnego dnia*
Violetta
Obudziłam się i od razu zorientowałam, że coś jest nie tak. Podniosłam głowę i ujrzałam JEGO. Tego człowiek, który zmienił moje życie, dzięki któremu moje życie nabrało barw. Postanowiłam go obudzić.
- Leoś.. Wstawaj... Śpioszku... Kochanie... - szeptałam mu na ucho.
- Jeszcze 5 minut mamo - powiedział i odwrócił się na drugi bok. Co on sobie wyobraża?! Usiadłam na Leośku okrakiem i przybliżyłam się do jego ust. Złożyłam na nich namiętny pocałunek. Leoś początkowo nadal spał, ale po chwili poczułam jak jego ręce, które znajdowały się na mojej talii przyciągają mnie do chłopaka, a on oddaje pocałunek. Niechętnie oderwałam się od niego po chwili, a on otworzył oczy.
- Mógłbym mieć taki pobudki codziennie - rozmarzył się i uśmiechnął uwodzicielsko.
- A jak mogłabym Cię tak budzić - odwzajemniłam uśmiech. - Ale cóż nie mieszkamy razem - powiedziałam i zeszłam z Leona, a następnie z łóżka. Wzięłam z szafki ubrania i poszłam do łazienki. Zmieniłam bieliznę i ubrałam się, a następnie wróciłam do Leona.
- A chciałabyś? - spytał z nadzieją, gdy wróciłam i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Jasne, że tak wariacie, ale... - oczywiście nie mogłam skończyć.
- Ale co? - spytał szybko.
- Ale znam Cię dopiero jeden dzień, no z dzisiejszym to dwa, ale to i tak za mało - zaśmiałam się i wystawiłam mu język.
- Ech... A już myślałem... - zaczął marudzić.
- Tak wiem, wiem Ty mój słodki napaleńcu. A mnie chyba dzisiaj nie będzie caaaały dzień - udałam smutną.
- Co? Czemu? Jak to? - od razu wstał gwałtownie z łóżka.
- No bo wiesz... Idę na zakupy i takie tam. Może pójdę gdzieś z Diego. - postanowiłam go wkręcić.
- Kto to Diego? - widziałam, że już jest zły i zazdrosny.
- Kooolegaaa - robiłam mu na złość.
- Nigdzie nie idziesz - powiedział ostro i chłodno. Och był taki słodki, jako zazdrośniczek.
- Ale Leoś czemu? - podeszłam do niego i pocałowałam wodząc ręką po jego torsie.
- Bo nie. Nie puszczę Cię z żadnym kolegą i tyle - powiedział akcentując jedno słowo, jednocześnie będąc oszołomiony tym co zrobiłam.
- Kocham Cię wiesz? - zaśmiałam się.
-Ale co? Nie rozumiem... To znaczy ja Ciebie też, ale... - nie dałam mu skończyć.
- Oj skarbie wkręciłam Cię - wystawiłam mu język. - Chciałam sprawdzić Twoją reakcję. - zaśmiałam się.
- Co? No jak mogłaś! Chodź to i to zaraz! Ja Ci dam! - powiedział i zaczął mnie gonić, a ja zaczęłam uciekać. Wybiegłam z pokoju i zaczęłam zbiegać po schodach. Biegłam w stronę salonu, co chwila się oglądając. Nagle wpadłam na kogoś i razem z tą osobą przewróciłam się na kanapę...
Leon
Kto by pomyślał, że taka mała istota, a taka przebiegła. Ale nie żeby coś, podoba mi się to! Z chwili na chwilę coraz bardziej się w niej zakochuję. Ale nic muszę ją przecież złapać! Zbiegałem właśnie po schodach, gdy zauważyłem, że Violetta wpada na kogoś i przewraca się z tą osobą na łózko. Była to kobieta około 40 lat ubrana elegancko, ale ładnie. Violetta szybko podniosła się z kanapy i podała starszej oszołomionej kobiecie swoją dłoń.
- Przepraszam mamo... - wyszeptała Violetta i spuściła głowę, gdy kobieta stała już na własnych nogach. No tak! To jej mama... Że też sam na to nie wpadłem.. Stuknąłem się dłonią w czoło i po chwili poczułem na sobie wzrok Violetty i jej matki. Speszony podniosłem głowę w górę.
- A ten młodzieniec to kto? - spytała matka Violetty. Ciekawe co ona odpowie.
- Mamo... - zaczęła niepewnie i podeszła do mnie z wahaniem. Ja objąłem ja ramieniem. - To Leon.
- Miło mi Panią poznać - dopowiedziałem szybko. Nie powiem.. Nieźle się stresowałem.
- Mnie również - powiedziała kobieta z uśmiechem i skierowała wzrok na Violę.
- I Leon to? - dopytywała.
- Leon to... - Violetta była bardzo zestresowana. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie, by dodać jej trochę pewności. Wzięła głęboki wdech i wydech. - Leon to mój chłopak.. - powiedział cicho i spuściła głowę.
- Co? - spytała kobieta.
- Leon to mój chłopak - powiedziała Violetta już pewniej podnosząc głowę. Nie spodziewałem się reakcji jej mamy. Podeszła do Violetty i ją wyściskała.
- Jestem szczęśliwa córeczko! Już myślałam, że nigdy nie znajdziesz sobie nowego chłopaka! - krzyczała z entuzjazmem, a Violetta spuściła głowę, ponieważ na jej twarz wkroczyły słodkie rumieńce. Po chwili mama Violi przytuliła mnie. - Dobrze, że się zjawiłeś Leonie. - Posłała mi oczko.
- Też się cieszę - odpowiedziałem i się uśmiechnąłem.
- A mogę wiedzieć od kiedy jesteście razem? - po raz kolejny mama Violi zadała pytanie. My z moją dziewczyną spojrzeliśmy na siebie z lekkim przerażeniem. Po chwili w oczach Violi wyczytałem, że już wie co powiedzieć.
- Mamo - zaczęła patrząc na mnie, lecz po chwili odwróciła swój wzrok. - A czy to ważne? Jesteśmy szczęśliwi i to się liczy - znów spojrzała na mnie, a na jej twarzy malował się wielki uśmiech.
- Macie rację. Idę do siebie. Violu jakby coś to wiesz gdzie mnie szukać. Pa Leon - powiedziała radośnie i poszła. Gdy zamknęła za sobą drzwi do swojego pokoju, Violetta rzuciła mi się na szyję.
- Nawet nie wiesz jak Cię kocham - wyszeptała mi do ucha, a ja tylko mocniej ją do siebie przycisnąłem.
- Ja Ciebie też skarbie - odpowiedziałem jej szczerze.
- Wiesz nie wierzę w reakcję mojej mamy - zaśmiała się. - Myślałem, że będzie zła, ale... Jak widać Twój urok zadziałał również na nią - uśmiechnęła się zalotnie.
- Urok? - spytałem z niedowierzaniem.
- Uhmm... - przytaknęła mi.
- Jaki urok kochanie? - chciałem wiedzieć o co jej chodzi.
- Hmmm... Wynika z niego wiele.. - musiałem jej przerwać.
- A na przykład co? - spytałem szybko.
- A na przykład to, że JA mam ochotę cały czas Cię całować - zaśmiała się, akcentując słowa "JA".
- Naprawdę? - To był punkt dla mnie.
- Tak misiu - powiedziało słodko. Nie mogłem się już dłużej jej oprzeć. Wcześniej nie zwróciłem tak dokładnej uwagi na jej strój, ale teraz... Po raz kolejny wyglądała rak seksownie, pociągająco... Jak takie słodkie, czekoladowe ciasteczko do schrupania tylko dla mnie... Te jej piękne rozpuszczone, długie włosy... I do tego te jej piękne malinowe usta... Ach... Nie wytrzymałem i czym prędzej wpiłem się w jej usta. Całowaliśmy się długo i namiętnie, aż nagle Violetta oderwała się ode mnie.
- Zaczekaj - powiedziała i pobiegła do swojego pokoju, a ja czekałem na nią w salonie. Ale co mi tam... Na taką dziewczynę mógłbym czekać wiekami.. Chociaż nie.. Umarłbym z tęsknoty. Tak bardzo ją kocham.. Dopiero teraz zrozumiałem czym jest prawdziwa miłość. Jaki to wielki dar... Moje serce teraz jest szczęśliwe, gdy widzę Violetta, chce wyrwać się z mojej piersi i lecieć do niej. To coś magicznego i chcę by ta magia trwała już na zawsze. Siedziałem tak i rozmyślałem, gdy nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk Violetty..
- Pomocy! Pomoc.. - nie skończyła, a jej krzyki ustały. Zerwałem się z fotela.
- Violetta! Violetta! Co się dzieje?! Gdzie jesteś?! - krzyczałem rozpaczliwie, lecz nie otrzymałem odpowiedzi. Bałem się jak cholera. Bałem się, że miłości mojego życia mogło coś się stać...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej, czołem!
Witamy Was kolejnym rozdziałem xD
Taka dramatyczna końcówka ;)
Przeżyjecie xD
Next? Nie mamy pojęcia kiedy xD
I znowu to "xD" -_-
No nic ;D
W każdym razie mamy nadzieję, że się Wam podoba ;*
Prosimy o KOMENTARZE :D
Ostatnie było 5, więc teraz TO SAMO xD
Tak, jesteśmy zue <3
Prosimy Was POLECAJCIE NASZEGO BLOGA! <3
To dla nas naprawdę ważne i wszystkim
za to dziękujemy z całego serca ;*
Tak więc to chyba na tyle xD
Zaglądajcie do bohaterów ;)
Całujemy ;*
Czekajcie na nexta <3
/Katarina i Marliven
P.S. Chcecie żebyśmy dawały tytuły rozdziałów? *-*
I chcecie żebyśmy pisały większą ilością postaci? ^-^
- A ten młodzieniec to kto? - spytała matka Violetty. Ciekawe co ona odpowie.
- Mamo... - zaczęła niepewnie i podeszła do mnie z wahaniem. Ja objąłem ja ramieniem. - To Leon.
- Miło mi Panią poznać - dopowiedziałem szybko. Nie powiem.. Nieźle się stresowałem.
- Mnie również - powiedziała kobieta z uśmiechem i skierowała wzrok na Violę.
- I Leon to? - dopytywała.
- Leon to... - Violetta była bardzo zestresowana. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie, by dodać jej trochę pewności. Wzięła głęboki wdech i wydech. - Leon to mój chłopak.. - powiedział cicho i spuściła głowę.
- Co? - spytała kobieta.
- Leon to mój chłopak - powiedziała Violetta już pewniej podnosząc głowę. Nie spodziewałem się reakcji jej mamy. Podeszła do Violetty i ją wyściskała.
- Jestem szczęśliwa córeczko! Już myślałam, że nigdy nie znajdziesz sobie nowego chłopaka! - krzyczała z entuzjazmem, a Violetta spuściła głowę, ponieważ na jej twarz wkroczyły słodkie rumieńce. Po chwili mama Violi przytuliła mnie. - Dobrze, że się zjawiłeś Leonie. - Posłała mi oczko.
- Też się cieszę - odpowiedziałem i się uśmiechnąłem.
- A mogę wiedzieć od kiedy jesteście razem? - po raz kolejny mama Violi zadała pytanie. My z moją dziewczyną spojrzeliśmy na siebie z lekkim przerażeniem. Po chwili w oczach Violi wyczytałem, że już wie co powiedzieć.
- Mamo - zaczęła patrząc na mnie, lecz po chwili odwróciła swój wzrok. - A czy to ważne? Jesteśmy szczęśliwi i to się liczy - znów spojrzała na mnie, a na jej twarzy malował się wielki uśmiech.
- Macie rację. Idę do siebie. Violu jakby coś to wiesz gdzie mnie szukać. Pa Leon - powiedziała radośnie i poszła. Gdy zamknęła za sobą drzwi do swojego pokoju, Violetta rzuciła mi się na szyję.
- Nawet nie wiesz jak Cię kocham - wyszeptała mi do ucha, a ja tylko mocniej ją do siebie przycisnąłem.
- Ja Ciebie też skarbie - odpowiedziałem jej szczerze.
- Wiesz nie wierzę w reakcję mojej mamy - zaśmiała się. - Myślałem, że będzie zła, ale... Jak widać Twój urok zadziałał również na nią - uśmiechnęła się zalotnie.
- Urok? - spytałem z niedowierzaniem.
- Uhmm... - przytaknęła mi.
- Jaki urok kochanie? - chciałem wiedzieć o co jej chodzi.
- Hmmm... Wynika z niego wiele.. - musiałem jej przerwać.
- A na przykład co? - spytałem szybko.
- A na przykład to, że JA mam ochotę cały czas Cię całować - zaśmiała się, akcentując słowa "JA".
- Naprawdę? - To był punkt dla mnie.
- Tak misiu - powiedziało słodko. Nie mogłem się już dłużej jej oprzeć. Wcześniej nie zwróciłem tak dokładnej uwagi na jej strój, ale teraz... Po raz kolejny wyglądała rak seksownie, pociągająco... Jak takie słodkie, czekoladowe ciasteczko do schrupania tylko dla mnie... Te jej piękne rozpuszczone, długie włosy... I do tego te jej piękne malinowe usta... Ach... Nie wytrzymałem i czym prędzej wpiłem się w jej usta. Całowaliśmy się długo i namiętnie, aż nagle Violetta oderwała się ode mnie.
- Zaczekaj - powiedziała i pobiegła do swojego pokoju, a ja czekałem na nią w salonie. Ale co mi tam... Na taką dziewczynę mógłbym czekać wiekami.. Chociaż nie.. Umarłbym z tęsknoty. Tak bardzo ją kocham.. Dopiero teraz zrozumiałem czym jest prawdziwa miłość. Jaki to wielki dar... Moje serce teraz jest szczęśliwe, gdy widzę Violetta, chce wyrwać się z mojej piersi i lecieć do niej. To coś magicznego i chcę by ta magia trwała już na zawsze. Siedziałem tak i rozmyślałem, gdy nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk Violetty..
- Pomocy! Pomoc.. - nie skończyła, a jej krzyki ustały. Zerwałem się z fotela.
- Violetta! Violetta! Co się dzieje?! Gdzie jesteś?! - krzyczałem rozpaczliwie, lecz nie otrzymałem odpowiedzi. Bałem się jak cholera. Bałem się, że miłości mojego życia mogło coś się stać...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej, czołem!
Witamy Was kolejnym rozdziałem xD
Taka dramatyczna końcówka ;)
Przeżyjecie xD
Next? Nie mamy pojęcia kiedy xD
I znowu to "xD" -_-
No nic ;D
W każdym razie mamy nadzieję, że się Wam podoba ;*
Prosimy o KOMENTARZE :D
Ostatnie było 5, więc teraz TO SAMO xD
Tak, jesteśmy zue <3
Prosimy Was POLECAJCIE NASZEGO BLOGA! <3
To dla nas naprawdę ważne i wszystkim
za to dziękujemy z całego serca ;*
Tak więc to chyba na tyle xD
Zaglądajcie do bohaterów ;)
Całujemy ;*
Czekajcie na nexta <3
/Katarina i Marliven
P.S. Chcecie żebyśmy dawały tytuły rozdziałów? *-*
I chcecie żebyśmy pisały większą ilością postaci? ^-^
heheh boski :3 >3
OdpowiedzUsuńReakcja mamy :D
hehe LEoś punktuje :P
nowy żarcik Vilu ??
moga być tytuły :D Leonetta <3
czekam na next :*
Omg Co jest z Vilu ?!
OdpowiedzUsuńPewnie go wkreca !
Tytuły mogą być ;)
Buziaki
Boski ! *.*
OdpowiedzUsuńLeoś jest bliżej i bliżej!
Tak tytuły jasne ;3
Żarcik Vilu co?
Hmmm? XD
Czekam na next ;3
Gabi <333