niedziela, 9 marca 2014

One Shot 1/3


~ V I O L E T T A~

Dlaczego akurat to mnie spotkało? Jestem zwykłą szesnastolatką, a nie mam rodziny.  Nie mam żadnej osoby która mogłaby mi pomóc. Nie ma nikogo. Jestem samotna, jak palec.  Żadnych krewnych nie mam. Miałam tylko.. mamę.. i tatę. Ale dziś..? Pustka. Załamka. Za tydzień zabiera mnie nowa rodzina- rodzina zastępcza. Nie wiem jak sobie poradzę z tym wszystkim. Będę miała rodziców. Nowych rodziców. Mimo iż, to rzeczywistość, myślę, że to sen. I zawsze nim będzie. Nieskończony sen, który jest tylko koszmarem. To moje ostatnie dni w tym sierocińcu. Jak zawsze spacer po lesie to codzienność. Wyszłam, i zobaczyłam z oddali te wszystkie grupki dziewczyn, ubrane jak królewny, które wyśmiewają się, że jestem ubrana jak klaun. W gronie tych dziewczyn byli również chłopacy. I ten który bardzo mi się podobał. Spojrzałam na nich z gniewem.  A oni się śmiali.
- Kolejna sierotka!- krzyczeli i szeptali coś do siebie. Ale ten chłopak tylko się odwrócił i podchodził w moją stronę. Czy to sen? Na pewno. Taki chłopak na pewno by nie podszedł do dziewczyny takiej jak ja. Patrzyłam się na niego ze zdenerwowaniem. Może mnie ominie? Na 100 procent. Przecież ja jestem przeciętna, zwykła. Nikt mnie nie szanuję, tak jak ja nikogo. Był coraz bliżej. Gdy stał tuż przede mną, przestraszyłam się. A dziewczyny z dala się oglądały, i patrzały ciekawie. Pewnie to jakiś plan. 
- Cześć- powiedział pewny siebie- Nie przejmuj się nimi- i odwrócił głowę w stronę tych dziewczyn- Jestem Diego. 
- Czeee... eść?- jąkałam się- Cześć- powiedziałam obojętnie. Mam nadzieję, że brzmiało wiarygodnie, wcale nie chciałam powiedzieć obojętnie, ale obiecałam, że nikt mnie nie zauroczy- Jestem Violetta.
- Wiesz.. niedaleko jest kawiarnia. Dasz się zaciągnąć na kawę?- zapytał.
- Chętnie. - moja chęć nie mogła się powstrzymać, nie mogłam mu odmówić, czułam, że przyjęcie jego propozycji jest moim obowiązkiem, jednak również szansą, na nowe życie.
- No to chodźmy- złapał mnie za rękę i szliśmy ścieżką. Dziewczyny obok których przechodziliśmy były bardzo wredne.
- Widzę, że udało ci się go owinąć wokół palca, co?- powiedziała jedna z dziewczyn. 
- Zostaw ją.- obronił mnie, Diego. 
- Diego, licz się ze słowami- powiedziała pierwsza. 
- Tej dziewicy szybko nie przelecisz- zaśmiała się cała grupka. 
- Przestańcie! Ona jest kimś, a wy tylko zasranymi bogaczami..- powiedział Diego.
- Tak jak ty. Ona na pewno leci na kasę. - powiedziała jedna z blondynek. 
Odeszliśmy. Weszliśmy do kawiarni, on zamówił czerwone wino. Była godzina 19.00. Ten chłopak naprawdę zawrócił mi w głowie. Usiedliśmy.
- Wiesz.. zawsze zastanawiałam się, dlaczego jesteś w ich grupie...- powiedziałam i wypiłam łyka z kieliszka, gdzie było nalane czerwone wino. 
- To jest po znajomościach. Moi rodzice prowadzą firmę, z rodzicami tych dziewczyn, więc.. wiesz.. one są bogate, to ja muszę się zadawać z bogaczami. Moi rodzice nie akceptują biednych koleżanek. 
- Czyli, że to spotkanie nie ma sensu...- powiedziałam bez nadziei, że go jeszcze zobaczę. Wstałam, ale on złapał mnie za rękę. 
- Ma sens. Ja się w tobie zakochałem...
- Diego. Nie rozumiesz? My nie będziemy mieć życia. Ty nie chcesz mieć dziewczyny sieroty- łza kapnęła mi na policzek- A po za tym.. za tydzień wyjeżdżam. Znalazła się dla mnie rodzina, która zapewni mi... warunki.. szkołę, i to co potrzebne.
- Pojadę z tobą. Każdy dzień.. każda noc.. jest... inna. Śnię o tobie, i cały czas myślę.
-  Zapewne, coś planujesz ze swoimi koleżankami? 
- Nie. Uwierz mi. Nie jestem taki jak oni. Naprawdę się zauroczyłem.. i to bardzo. 
Podszedł, i pocałował moje wargi. Zamknęłam oczy, i wszystko wydawało się w zwolnionym tempie. Jak magic. Tak, Magia. 
- To nic nie zmienia. Ja i tak się wyprowadzam. Nie zmienisz tego. Jestem brzydką sierotą, biedną, która nie ma kogo prosić o pomoc. A teraz idę, bo się ściemnia.
Otworzyłam drzwi, i pobiegłam w stronę sierocińca. Weszłam do swojego pokoju, który był na parterze. Łóżko było już pościelone, a za chwilę wszyscy kładli się spać.  Spoglądałam w krople deszczu, które spadały na chodnik. Położyłam się na łóżku, i odpłynęłam.. jak każda smutna dziewczyna.. 

~~~

Usłyszałam trzask. Co tu tak głośno? Otworzyłam lekko oczy, godzina 3... ale długo spałam... ? A nie.. 3 rano? Nagle drzwi lekko uchyliły się, a z nich wyłonił się Diego. Nie wiedząc że to on, zasłoniłam się kołdrą. On usiadł obok mnie. 

- Stęskniłem się, kochanie- zagadał pierwszy. 
- Diego, wyjdź.. Jeszcze ktoś coś zobaczy.. Nikt nie może tu wchodzić- powiedziałam, z przejęciem, naprawdę nie chciałam, żeby ktoś nas zobaczył. 
- Ale ja nie mogę wytrzymać- szepnął, po czym pocałował mnie.- Zróbmy to, tu i teraz.
- Nie Diego.. Nie chce.. Krępujesz mnie- uśmiechnęłam się szeroko. 
- Nie martw się.. Będę delikatny- powiedział uroczo, z zachwytem. 
Pocałował mnie, a ja stanowczo go odepchnęłam. 
- Nie!- krzyknęłam cicho.
- Bo ktoś usłyszy...- szepnął.
- Diego, jestem dziewicą. Obiecałam to moim rodzicom. Zmarli.
- Wiem, co się stało. Ale rozumiem cię. Tylko wiesz.. ty mnie pociągasz.. Może nie wyglądasz jak jakaś królewna, ale mnie po prostu pociągasz. Rozumiesz?
- Diego..- zaczął całować mnie po szyi. Rozebrał się z koszuli, i wtedy widziałam jego nieziemską klatę. Moją bluzkę bardzo szybko rozerwał.
- Pragnę cię- wyszeptał mi do ucha. 
Wtedy straciłam dziewictwo, i urwał mi się film. 

~~~


Rano obudziłam się sama w łóżku. Nie wiem co się dokładnie wydarzyło tamtej nocy, ale pamiętam, że straciłam dziewictwo.. Zdradziłam rodziców. Słowo "Obiecuję" było tylko rzeczywistnym snem, które nie istniało.  No i wtedy tak znienacka wszedł Diego.

- Jak się spało, słonko?- zapytał.
- Dobrze, ok.- przeciągnęłam się, i wstałam. Byłam w samej bieliźnie, rozszarpanej.
- Diego, co tu się stało?
- A nic.. Przeżyłaś swój pierwszy razy. 
Ledwo przełknęłam ślinę. To niemożliwe. To nie prawda. On po cichu wyszedł z pokoju, jakbym była rzeczą do wykorzystania. Skradałam się tuż po nim, i widziałam jak rozmawiał ze swoimi koleżankami. Na początku gadał, coś co nie interesowało mnie, ale później.. temat który poruszyli był ponad moje siły. 
- Violettę łatwo było przelecieć. Łatwa sztuka. Ale słaba w te klocki- zapewnił Diego- Ale udało się. Dzięki nam straciła dziewictwo. 
- Zawsze cię lubiłam, Diego- powiedziała jedna z blondynek. Po czym pocałowała go namiętnie. To co widziałam, było najgorszym co spotkałam w tym miejscu. Nie tego spodziewałam się po Diego. A właściwie czego się spodziewałam? Że w biednej sierocie da się zakochać... Byłam głupia i naiwna, a on mnie wykorzystał.. Czuję się osamotniona, i nie chcę już żyć, ale muszę przetrwać, najgorsze. A później musi być tylko lepiej. Tam spotkam kogoś innego, a ta sytuacja poleci w zapomniane. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Uważałam, że najlepiej, jak on sam się odezwie. Pierwszy, i wtedy powiem mu co o nim myślę. Nie będę płakać. Nie dzisiaj. To co się stało, to kolejne doświadczenie.. Tak jak zawsze mówił mi mój tata... Nie zapominając o przeszłości żyjmy teraźniejszością... 
To jest teraz najważniejsze. Nieważne, kim jesteś, ale jaki jesteś. To jest najważniejsze. Musimy brnąć dalej, bez względu na głupotę innych ludzi. Znajdę nowego chłopaka, przyjaciółki i nowe życie. Posmakuję czegoś więcej. Nie będę słaba. Nigdy nie dam się oszukać, nie dam sobie tak szybko zaufać... Postanowiłam pogadać sobie z tymi mądralami? Gówniarami. I jeszcze nie wiadomo kim, w jednym. Muszę bronić siebie, swoich praw i zasad. To moje życie i nie pozwolę sobie na upokorzenia i smutki każdego dnia. Będę walczyć o siebie i o swoje życie. Tak jak każdy człowiek, o drugiego człowieka. Czyli do końca. Bo życie  to skomplikowana ścieżka, która raz jest trudna, raz łatwa. Raz gorsza, raz lepsza i korzystniejsza. Dzisiaj jest gorsza, i trudna. Dziś cierpię. Zamknęłam oczy. Stanęłam w drzwiach, sierocińca. Otworzyłam oczy. Oni stali tam. Patrzyli się, śmiali. A Diego z nimi. Będę walczyła- pomyślałam. Podeszłam do ławki, i stanęłam na niej. 
- Wiecie kim jestem? 
- Zwykłą szmatą?- podsunęła jedna blondynka z tej większej grupki, która stała u boku Diega.
- Dziewczyną którą da się przelecieć?- podsunął bezczelnie Diego. Był taki obojętny mi, a wczorajsza noc była zwykłą głupotą. 
- Jestem nadal dorastającą nastolatką, która ma marzenia. Chcę je spełnić, i iść do przodu. Wiem, co zrobiliście. Mam to gdzieś. Zaczynam nowe życie. Nie dam się nikomu wykorzystać. Jestem silna, i nikt tego nie zniszczy, ani nie złamie. Może i jestem sierotą. Ale mam swoje prawa, i nikt nie może mnie obrażać, zrozumiano?- i wtedy zaczęła się zbierać grupka dzieci z sierocińca w moim wieku- Jestem kimś! Tylko dlatego, że walczę, o swoje zasady. Nie dam się poniżać, i nikt z was nie ma prawa tego robić. Nie jestem może bogata, ale nie jestem gówniarą, jak ty!-wskazałam palcem na blondynkę- Walczcie o siebie!- krzyknęłam do wszystkich- Nie pozwólcie aby ktokolwiek wami pomiatał- krzyknęłam z radością. Wiedziałam, że to co mówię jest logiczne. Zeszłam z ławki. I dopiero wtedy zauważyłam, że stoją tam wszystkie sieroty, pani dyrektor, i opiekunowie sierot. Wiedziałam, że będę miała problemy, ale musiałam wyrazić swoje zdanie, i pokazać jaka jestem naprawdę. 
- Olu..- wskazałam na dziewczynę noszącą okulary- to, że nosisz okulary, nie znaczy aby cię poniżali. A ty Madziu? Każdego ranka, płaczesz.. Bo mówią ci, że masz piegi? Walczcie o siebie. Dziś ten świat jest nasz!- wykrzyknęłam ostatnie parę zdań, i pobiegłam do swojego pokoju. Byłam z siebie dumna. Jak wchodziłam, słyszałam oklaski, i zanudzone miny "starszych". Dobrze postąpiłam. Dziś był mój dzień. Usiadłam na łóżku, i gapiłam się na wszystkich za oknem.. Rozmawiali, a inni śmiali się z mojej przemowy. Uważałam, że tak będzie najlepiej. Będę czekać na moją nową rodzinę. Nagle do pokoju weszła pani dyrektor. 
- Violetta to było..- nie dokończyła bo jej przerwałam. 
- Wiem, że postąpiłam źle. Ale musiałam wyrazić swoje zdanie. Wiem, że teraz pani mnie ukarze, i zostanę tu już na wieki, ale pani nie wie co ja czuję.
- Ale Violu.. Ja chciałam powiedzieć, że..
- Tak wiem... nie powinnam tego robić.
- To było imponujące! Pokazałaś odwagę... i to co czujesz.
- Tak wiem, zasłużyłam na taką karę- wtedy się ocknęłam, i zorientowałam się co mówi pani dyrektor- Że co? Pani chyba śni. Teraz powinnam być ukarana.
- Nie.. wręcz przeciwnie. Jesteś silna, i za to cię cenię. Jutro przyjeżdża po ciebie nowa rodzina. Zaczynasz nowe życie, Violu.
Wiedziałam, że teraz będzie inaczej.
- Tak.. Wiem. Zaczynam od nowa. 


-------------------

Nie wiem skąd wziął się pomysł o Violettcie z sierocińca,
ale już mam wszystko ułożone w głowie, na drugą część
tego OS. Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo 
dla mnie i Katariny jest świetny. Chociaż
ja nie jestem do niego, aż "tak"
przekonana.
Więc komentujcie, bo komenty motywują do
dalszego pisania, i piszcie jak wyszedł 
mi ten OS. 

//Marliven

Ja tylko dodam, że według mnie
Marliven napisała wspaniałego OS <3
Jest cudowny moja kochana ;*
Świetny pomysł i wykonanie ;D
Brawo! *-*/Katarina

1 komentarz:

  1. Cudo *-*
    Na początku myślałam: "Ślicznie, tylko jakoś podejrzany mi się wydaje ten Diego". xDD
    Potem czytam, czytam i czytam... Przychodzi mi do głowy coś takiego: : "Jakby Diego przyszedł do mnie w nocy to bym się przestraszyła na amen". xDD
    Następnie widzę, że Diego ją oszukał. "HAHA! WIEDZIAŁAM, ŻE COŚ KNUJE TEN IDIOTA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!". :D
    Wspaniały, tak jak powiedziała Katarina :3
    Czekam na następną część <3333

    Nina Verdas ;**

    OdpowiedzUsuń