Leon
Lara patrzyła na mnie coraz bardziej zdenerwowana. Byłam dobry w kłamstwach, ale teraz moja głowa była pusta... Taaaa... Jak naprawdę jest mi potrzebny działający mózg to on idzie sobie spać.. Mądrze.. No obudź się! Myśl Leon, myśl! Dobra wiem! Jakoś uspokoimy Larę i na razie nie powiemy jej prawdy, tak będzie lepiej. Poza tym muszę się spieszyć.
- Lara to nie tak jak myślisz - zacząłem delikatnie.
- A jak?! No powiedz! - moja "dziewczyna" nie dała mi skończyć. Typowa kobieta... Co ona okres ma, że się tak denerwuje? Ech...
- Lara założyłem się z chłopakami, że zadzwonię do jakiegoś numeru i powiem tej dziewczynie, bo to musi być dziewczyna, że mi się podoba i tak dalej. I teraz ćwiczyłem co mniej więcej mogę powiedzieć, żebym się przy chłopakach nie jąkał. I tyle. Rozumiesz co nie Laruś? - powiedziałem słodko.
- Mam nadzieję, że mówisz prawdę, bo jak nie.. - mówiła jeszcze lekko zdenerwowana. Postanowiłem jej przerwać.
- Laruś mówię prawdę. - przytuliłem ją, a ona odwzajemniła uścisk. - A teraz wybacz, ale muszę się przyszykować, za chwilę idę do chłopaków. - Posłałem jej jeden z moich czarujących uśmiechów.
- No dobrze, wierzę Ci. - Uśmiechnęła się. - W takim razie ja lecę. Pa! - cmoknęła mnie w policzek i opuściła pomieszczenie. Uff.. Udało się. Szybko napisałem SMS'a.
Do: Maxi, Federico, Andres, Broduey, Marco
Jakby Lara do Ciebie dzwoniła albo pisała to mnie kryj i mów, że mamy wieczór z chłopakami. Dzięki ^^
Wysłałem wiadomość do chłopaków, po czym spryskałem się perfumami. Poprawiłem jeszcze koszulę rozpinając jeden guzik, zwinnym ruchem chwyciłem telefon i schowałem go do kieszeni. Zleciałem szybko po schodach na dół, gdzie zarzuciłem na siebie czarną, skórzaną kurkę. Wyszedłem z domu zamknąłem go na klucz, po czym schowałem go do drugiej kieszeni spodni, gdzie znajdował się również portfel. Szybko pobiegłem do kwiaciarni, gdzie kupiłem przepiękny bukiet czerwonych róż. Zapłaciłem, podziękowałem, chwyciłem bukiet róż do ręki i ruszyłem w stronę fontanny w centrum Buenos Aires. Szedłem sobie spokojnie i gdy prawie byłem u celu zaczęło padać. Świetnie. Teraz Viola na pewno nie przyjdzie. Mimo to postanowiłem iść i sprawdzić, czy Violetta na pewno nie przyjdzie. Byłem jednak złej myśli. Szedłem więc ponury powolnym krokiem, gdy doszedłem w pobliże fontanny. To co zobaczyłem zaskoczyło mnie. Violetta, ubrana najpiękniej jak to chyba możliwe, tańczyła kręcąc się szybko w kółko dookoła fontanny. Dziewczyna była szeroko uśmiechnięta i śmiała się głośno. Raz kręciła się, raz wykonywała różne figury, a wszystko to do piosenki odtwarzanej przej jej telefon, znajdujący się w jej torebce na pobliskiej ławce. Zauroczony tym cudownym widokiem nie potrafiłem oderwać oczu od dziewczyny. Piosenka była wspaniała i tylko dodawała uroku tej chwili. Violetta, po raz kolejny mnie zaskakuje. Jest cudowna, wspaniała, a przede wszystkim niezwykła. Jej ruchy wyglądały jak wyjęte z jakiejś skomplikowanej choreografii. A ona? Wykonywała je tak płynnie, łatwo, a przede wszystkim z wielką radością. Nie mogłem już dłużej wytrzymać. Podbiegłem do niej, chwyciłem od przodu w talii i zacząłem kręcić razem w nią w kółko. Dziewczyna miała cały czas zamknięte oczy, ale nie przestraszyła się mnie, a przecież póki co nie wiedziała, że to ja. Wydawała się mi być aniołem zesłanym z nieba. Normalni ludzie chowali się w domach, a ona? Była szczęśliwa, cieszyła się tą chwilą. I na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech. Po chwili skończyliśmy się kręcić i stanęliśmy, a dziewczyna otworzyła oczy. Nie wiem nawet kiedy odbiegła ode mnie i kilka metrów dalej zatrzymała się w ciekawej pozie. Stała tak kilka sekund, a następnie zaczęła biec w moją stronę. Nie byłem pewien co chce zrobić. Czy ona zamierza skoczyć?! Naprawdę ufa mi, aż tak?! To niewiarygodne! Leon nie ma czasu na Twoje przemyślenie, skup się. Viola cały czas biegła i była coraz bliżej mnie. W pewnym momencie nadeszła ta chwila kiedy była na tyle blisko, że szybkim ruchem położyłem ręce na jej udach, ona wybiła się, a ja ją podniosłem. To, co czułem było niesamowite. Czułem się szczęśliwy, jak nigdy dotąd. A Viola? Po raz kolejny pokazała mi jaka jest cudowna, z chwili na chwili pragnąłem jej coraz bardziej. Pragnąłem być z nią już do końca swoich dni. Po kilkudziesięciu sekundach opuściłem Violę, a ona z uśmiechem spojrzała mi w oczy. W tym momencie marzyłem tylko o jednym, żeby ją pocałować. Nie byłem pewien, czy ona tego chce, ale moje serce nie współgrało teraz z rozumem. Zaczęło działać samo. Przybliżyłem się do Violetty i pocałowałem ją.
Violetta
Nie wierzę! Leon mnie pocałował! A ja? Odwzajemniłam pocałunek.. Byłam szczęśliwa.. To nie byłam ja.. Odkąd spotkałam Leona zachowywałam się inaczej, coś się we mnie zmieniło i tyle. Cały czas o nim myślałam i się uśmiechałam. A teraz on mnie całuje to jest niemożliwe. Nie mogę w to uwierzyć. Postanowiłam zaryzykować i pogłębiłam pocałunek. Całowaliśmy się kilka minut. Nie odrywając się od Leona, uniosłam swoją lewą rękę, a swoją dłoń umieściłam na karku Leona.
Zaczęłam przeczesywać jego gęste włosy, które wcześniej były idealnie ułożone. Chłopak zaś przyciągnął mnie mocno do siebie, tak że czułam jak mocno i szybko bije mu serce. Moje z resztą zachowywało się tak samo. Waliło jak opętane, a co gorsze lub lepsze wcale mi to nie przeszkadzało. Po kolejnych kilku minutach niechętnie oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Byłam szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa. Stykaliśmy się z Leonem czołami. Po chwili nasze oddechy się uspokoiły.
- Jesteś szczęśliwa? - spytał patrząc z moje brązowe oczy.
- Jak nigdy - odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem. Chłopak ponownie mnie pocałował. Przymknęłam oczy i mu się oddałam. Nie potrafiłam inaczej. Nigdy wcześniej tak się nie czułam. Poznałam go kilka godzin temu, a czuję, że mogłabym spędzić z nim całe życie. Gdy się od siebie oderwaliśmy, postanowiłam po raz drugi dziś podjąć ryzyko.
- Leon... - zaczęłam niepewnie. - Bo ja... Ja Cię... Chyba kocham.. - wyszeptałam i spuściłam głowę.
- Vilu ja Ciebie też - odpowiedział i mocno objął mnie swoim ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors. Czułam się bezpieczna. Wiedziałam, że w jego ramionach nic mi nie grozi.
*W tym samym czasie*
Federico
Ufff... Wreszcie skończyłem się rozpakowywać. Viola była na chwilę w domu, ale cały czas siedziała w pokoju, a potem wyszła z niego ubrana jak jakaś wschodząca gwiazda Hollywood. Po raz drug dziś pożegnała się ze mną i wyszła. No cóż... Taki już mój los. Wróciłem wtedy do rozpakowywania i udało mi się z tym dosyć szybko uwinąć. Teraz jestem wolny. Hmm... Ale co z tego skoro nikogo nie znam w Buenos Aires. Ech... Trudno mi teraz się połapać. W końcu zaczynam nowe życie. W nowym miejscu. Postanowiłem zrobić sobie tosty, i pooglądać telewizję. Jutro pewnie Violetta weźmie mnie do jakiegoś klubu, zabawić się. Na pewno poznam kogoś interesującego. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Czy Viola się kogoś spodziewa? Podszedłem wolnym krokiem do drzwi. Otworzyłem, a przede mną stała blondynka o kręconych włosach, i brązowych oczach. Była ubrana niesamowicie. Miała śliczną białą bluzkę na sobie, i jasno fioletowe spodnie, rurki. Miała również beżowe koturny, z lekkim futerkiem, i pomalowane usta mocną czerwoną szminką. Miała jeszcze błękitne kolczyki. Westchnąłem ciężko. A może z ulgą? W końcu kogoś poznam.
- Jest Violetta?- zapytała blondynka.
- Nie, nie ma. Niedawno wyszła. A ty kim jesteś?- zapytałem ciekawie.
- Przyjaciółką Violetty. Dzisiaj byłyśmy umówione. Ale cóż, dziś spędzę czas w domu...- westchnęła.
- Ja jestem Federico. Jej najlepszy przyjaciel i kuzyn. Dopiero się tu wprowadziłem. Jak byś chciała, to możesz zostać, właśnie miałem oglądać film.
- Nie chcę się wpraszać- powiedziała pobłażliwie, jakby naprawdę chciała wejść.
- Nie pozwolę, aby taka ładna dziewczyna, siedziała w domu. Wejdź, bo zmokniesz- szepnąłem do niej i otworzyłem jej drzwi, jak królewnie- Jak masz na imię?- powiedziałam, po czym usiadłem na kanapie.
- Ludmiła. Ale mów do mnie Lu.
- Piękne imię- uśmiechnąłem się do niej bardzo szeroko.
- Nie pochlebiaj mi. Nie jestem, aż taka piękna.
- Ależ jesteś. Jaki film? Horror, romantyzm, komedia?- zapytałem jej o zdanie.
- Może romantyzm..- spojrzała mi prosto w oczy.
- Jak pani sobie życzy.- wcisnąłem na guzik, i wybrałem folder #Filmy, był tam romantyzm o tytule: "Coś więcej niż przyjaźń." Odtworzyłem, a on przytuliła się lekko do mnie. Nie zaprzeczam, że Lu spodobała mi się. Ale nie chcę na razie niczego zaczynać. Gapiliśmy się w telewizję, aż nagle Violetta weszła z jakimś chłopakiem. Nie wiem kto to był, ale prawdopodobnie dla niego się tak wystroiła. Podeszli do nas. Rozpoznałem go.
- Leon?
- Fede?
- Jezu. Ile my lat się nie widzieliśmy!- wykrzyknął z radością Leon, i przytulił mnie po męsku.
- To wy się znacie?- powiedziała zaskoczona Violetta.
- Tak, chodziliśmy razem we Włoszech do gimnazjum, jednak później on się przeprowadził do Buenos Aires. Urwaliśmy kontakt.
- Spoko. Nie mam nic przeciwko waszej przyjaźni. A ty Lu, co tu robisz?
- A wpadłam, bo byłyśmy umówione!- krzyknęła cicho, udając złość.
- Sorry, zapomniałam- przeprosiła ją.
- Wiecie co... Co myślicie, aby zrobić imprezę?-zaproponował Leon- Za chwilę pójdę po piwo i wino. Trzeba się zabawić raz na ludzki rok.
- Dobry pomysł- potwierdziła Ludmiła.
- Zgadzam się- powiedziałem zaraz po Lu. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Jest między nami więź, która zdaję się być prawdziwą. A nie fałszywą, która zwykle spotykała mnie we Włoszech.
- Mi też pasuję impreza- ucieszyła się Violetta.
Ludmiła
Ta męskość, i ten zapach. Taki męski. Był taki przystojny. Jego oczy. Już nie mówiąc jakie piękne. I to imię. Federico. Westchnęłam w myślach. Tak bardzo mi się podobało. Mogłabym ciągle się na niego patrzeć, i gapić. Wszystko w jednym. Nie żałuję, że tu przyszłam. To był świetny moment. Siedziałam sobie na kanapie, a Federico przyszedł z radiem z hitami. Violetta z Leonem poszli po alkohol. A ja czekałam, aż Federico wróci. Jego oczy, ta twarz, i muskuły... Tak bardzo pociągały. Jego bicie serca, dotyk, spojrzenie na mnie. On zszedł schodami, i położył radio na półce.
- Przyszli już? Bo do tego sklepu idą już z godzinę...- zaśmiał się Federico.
- Zaraz wrócą. Na pewno. Viola, nie jest przyzwyczajona do spóźniania na impry- powiedziałam.
Czekałam na Violettę i Leona wraz z Federico. W końcu weszli.
- Witamy imprezowiczów!-wykrzyknęła Violetta.
- Zaczynamy imprezę?- zapytał wesoło Leon.
- No pewnie, że tak!!- krzyknęłam równocześnie z Fede.
Leon i Violetta otworzyli cztery piwa. Oczywiście popijaliśmy bardzo szybko. Tańczyliśmy, jak nigdy dotąd. Impreza wzięła górę. W końcu była piosenka z wolnym tańcem. Ja postanowiłam zrobić teatrzyk. Niby potknęłam się, a Fede złapał mnie jak w bajce. Byłam z tego bardzo zadowolona.
- Wszystko w porządku?- zapytał.
- Tak- pokręciłam głową, potwierdzając, że wszystko jest Ok.
Wtedy tańczyliśmy wolny taniec. Ja objęłam sobie go w okół szyi, a on trzymał mnie za talię. Byłam zauroczona jego urokiem. Tak bardzo chciałam go przytulić, i powiedzieć, że się zakochałam. Ale to nie było takie proste. Usiedliśmy razem na kanapie, a Violetta i Leon nadal tańczyli.
Violetta
- Jest Violetta?- zapytała blondynka.
- Nie, nie ma. Niedawno wyszła. A ty kim jesteś?- zapytałem ciekawie.
- Przyjaciółką Violetty. Dzisiaj byłyśmy umówione. Ale cóż, dziś spędzę czas w domu...- westchnęła.
- Ja jestem Federico. Jej najlepszy przyjaciel i kuzyn. Dopiero się tu wprowadziłem. Jak byś chciała, to możesz zostać, właśnie miałem oglądać film.
- Nie chcę się wpraszać- powiedziała pobłażliwie, jakby naprawdę chciała wejść.
- Nie pozwolę, aby taka ładna dziewczyna, siedziała w domu. Wejdź, bo zmokniesz- szepnąłem do niej i otworzyłem jej drzwi, jak królewnie- Jak masz na imię?- powiedziałam, po czym usiadłem na kanapie.
- Ludmiła. Ale mów do mnie Lu.
- Piękne imię- uśmiechnąłem się do niej bardzo szeroko.
- Nie pochlebiaj mi. Nie jestem, aż taka piękna.
- Ależ jesteś. Jaki film? Horror, romantyzm, komedia?- zapytałem jej o zdanie.
- Może romantyzm..- spojrzała mi prosto w oczy.
- Jak pani sobie życzy.- wcisnąłem na guzik, i wybrałem folder #Filmy, był tam romantyzm o tytule: "Coś więcej niż przyjaźń." Odtworzyłem, a on przytuliła się lekko do mnie. Nie zaprzeczam, że Lu spodobała mi się. Ale nie chcę na razie niczego zaczynać. Gapiliśmy się w telewizję, aż nagle Violetta weszła z jakimś chłopakiem. Nie wiem kto to był, ale prawdopodobnie dla niego się tak wystroiła. Podeszli do nas. Rozpoznałem go.
- Leon?
- Fede?
- Jezu. Ile my lat się nie widzieliśmy!- wykrzyknął z radością Leon, i przytulił mnie po męsku.
- To wy się znacie?- powiedziała zaskoczona Violetta.
- Tak, chodziliśmy razem we Włoszech do gimnazjum, jednak później on się przeprowadził do Buenos Aires. Urwaliśmy kontakt.
- Spoko. Nie mam nic przeciwko waszej przyjaźni. A ty Lu, co tu robisz?
- A wpadłam, bo byłyśmy umówione!- krzyknęła cicho, udając złość.
- Sorry, zapomniałam- przeprosiła ją.
- Wiecie co... Co myślicie, aby zrobić imprezę?-zaproponował Leon- Za chwilę pójdę po piwo i wino. Trzeba się zabawić raz na ludzki rok.
- Dobry pomysł- potwierdziła Ludmiła.
- Zgadzam się- powiedziałem zaraz po Lu. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Jest między nami więź, która zdaję się być prawdziwą. A nie fałszywą, która zwykle spotykała mnie we Włoszech.
- Mi też pasuję impreza- ucieszyła się Violetta.
Ludmiła
Ta męskość, i ten zapach. Taki męski. Był taki przystojny. Jego oczy. Już nie mówiąc jakie piękne. I to imię. Federico. Westchnęłam w myślach. Tak bardzo mi się podobało. Mogłabym ciągle się na niego patrzeć, i gapić. Wszystko w jednym. Nie żałuję, że tu przyszłam. To był świetny moment. Siedziałam sobie na kanapie, a Federico przyszedł z radiem z hitami. Violetta z Leonem poszli po alkohol. A ja czekałam, aż Federico wróci. Jego oczy, ta twarz, i muskuły... Tak bardzo pociągały. Jego bicie serca, dotyk, spojrzenie na mnie. On zszedł schodami, i położył radio na półce.
- Przyszli już? Bo do tego sklepu idą już z godzinę...- zaśmiał się Federico.
- Zaraz wrócą. Na pewno. Viola, nie jest przyzwyczajona do spóźniania na impry- powiedziałam.
Czekałam na Violettę i Leona wraz z Federico. W końcu weszli.
- Witamy imprezowiczów!-wykrzyknęła Violetta.
- Zaczynamy imprezę?- zapytał wesoło Leon.
- No pewnie, że tak!!- krzyknęłam równocześnie z Fede.
Leon i Violetta otworzyli cztery piwa. Oczywiście popijaliśmy bardzo szybko. Tańczyliśmy, jak nigdy dotąd. Impreza wzięła górę. W końcu była piosenka z wolnym tańcem. Ja postanowiłam zrobić teatrzyk. Niby potknęłam się, a Fede złapał mnie jak w bajce. Byłam z tego bardzo zadowolona.
- Wszystko w porządku?- zapytał.
- Tak- pokręciłam głową, potwierdzając, że wszystko jest Ok.
Wtedy tańczyliśmy wolny taniec. Ja objęłam sobie go w okół szyi, a on trzymał mnie za talię. Byłam zauroczona jego urokiem. Tak bardzo chciałam go przytulić, i powiedzieć, że się zakochałam. Ale to nie było takie proste. Usiedliśmy razem na kanapie, a Violetta i Leon nadal tańczyli.
Violetta
Odkąd zaczęła się impreza cały czas z Leonem tańczymy. Ludmi z Fede nie są gorsi. Coś mi się wydaje, że będzie z tego coś więcej. Tak bardzo chcę pocałować Leona, on mnie chyba też, bo cały czas prawi mi do ucha czułe słówka, przyciąga bliżej siebie i w ogóle. Ja jeszcze nie ujawniam tak tego, że jesteśmy razem, bo to szalone. Poznałam chłopak dobrych kilka godzin temu, a już jesteśmy parą. Kilka godzin, a mam wrażenie jakbym go znała od dawna. Nagle Leon obkręcił mnie dookoła mojej osi i przyciągnął bliżej siebie. Ja zaśmiałam się cicho. Odsunęłam się od niego lekko i odwróciłam tyłem, po czym zaczęłam tańczyć, poruszając seksownie swym ciałem. Czułam na sobie pożądliwy wzrok Leona. Już po chwili znajdowałam się w jego silnych ramionach. Byłam szczęśliwa. Po kilku minutach odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy, a po chwili uśmiechnęłam się zalotnie. Spojrzałam na jego dłoń i ją chwyciłam, a następnie pociągnęłam go w stronę kuchni. Popchnęłam drzwi i weszliśmy do środka. Gdy tylko to zrobiliśmy Leon mnie namiętnie pocałował.
Od razu oddałam pocałunek, bo również go pragnęłam. Po chwili jednak się opamiętałam.
- Leoś nie tu - wymruczałam mu do ucha.
- Ech... - westchnął. Ja natomiast zaśmiałam się cicho. Wyciągnęłam z szafki 2 szklanki i nalałam do nich mojego ulubionego soku pomarańczowego. Podałam jedną szklankę Leonowi i sama upiłam ze swojej trochę napoju.
- Chodź - powiedziałam do niego i wolną ręką chwyciłam go za rękę. On uśmiechnął się do mnie zalotnie i od razu ścisnął moją dłoń. Wyszliśmy z kuchni i zaczęliśmy tańczyć. Gdy skończyła się jedna z piosenek postanowiłam napić się soku, który wcześniej postawiłam na szklanym stoliku. Podeszłam do niego i zaczęłam pić. Oczywiście nieogarnięta ja musiałam się oblać. Z tego powodu góra mojej sukienki była cała makra i przylegała do mojego ciała. Oczywiście kątem oko zauważyłam, że Leoś na początku się śmiał, ale gdy się odwróciłam na twarz wkroczył mu łobuzerski uśmieszek. No cóż facet to mimo wszystko facet. Postanowiłam, że się przebiorę. Podeszłam do chłopaka.
- Idę się przebrać - powiedziałam. Zauważyłam, że otwiera usta, by coś powiedzieć, jednak nie zdążył, ponieważ mu przerwałam. - Tak możesz iść ze mną. - Puściłam mu oczko i posłałam uśmiech. On pospiesznie chwycił moją dłoń, a ja zaczęłam iść w kierunku mojego pokoju. Weszliśmy po schodach i po chwili byliśmy w moim małym raju.
- Pragnę Cię - powiedział Leon, gdy znaleźliśmy się w pokoju. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i cichutko się zaśmiałam. Już chciałam odejść w kierunku garderoby, gdy poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek, przysuwa do ściany i namiętnie całuje. Wiedziałam, że to Leon, więc odwzajemniłam pocałunek. Całowaliśmy się bardzo namiętnie. W pewnym momencie Leon położył swoje ręce na moich udach i podniósł do góry i przycisnął do ściany. Ja oplotłam swoje nogi na jego biodrach i dalej namiętnie całowałam. Po chwili Leon zaczął zsuwać ze mnie moją mini czarną. Nie minęła minuta, a sukienka leżała gdzieś z tyłu za Leonem. Całowałam się z nim jeszcze chwilę, a po niej oderwałam i spojrzałam chłopakowi w jego piwne oczy. Uwielbiałam w nich tonąć... Otrząsnęłam się jednak i posłałam mu szeroki uśmiech. Już chciał mnie ponownie pocałować, ale ja szybko położyłam mu palec na ustach i lekko się odsunęłam. Leon był zdezorientowany.
- Chodź - powiedziałam. Leon był oszołomiony. - Skoro jestem w samej bieliźnie to mogę już założyć coś innego. Dzięki, że mi pomogłeś się rozebrać. A teraz chodź ze mną i pomóż mi wybrać jakieś ubranie. - Puściłam do niego oczko i uśmiechnęłam zalotnie. Chłopak otworzył usta, by coś powiedzieć. Byłam ciekawa co mi odpowie.
Leon
Co ona sobie myśli? To ja już byłem pewien, że do czegoś dojdzie, a tu taka "niespodzianka"... Ech... Widać dziewczyna naprawdę lubi zaskakiwać. Ale i tak było wspaniale. Czułem się.. inaczej.. Odmiennie.. Tak jakby nie zależało jej tylko na tym. W końcu z każdą po pierwszym dniu, lądowałem w łóżku. Ale co mi tam. Poczekam na Violettę. Aż będzie gotowa. Jednak jest jeden problem. Ja mam dziewczynę, a ona pewnie ma chłopaka. Nie wiem jak zakończyć związek z Larą, ale wiem, że Violetta ma w sobie coś magicznego, coś amazing.
- Wiesz..-podszedłem do niej. Odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała na mnie.
- Tak Leonardzie - powiedziała słodko i zaśmiała się cichutko. Szczerze? Nie pamiętam kiedy ostatnio ktoś tak do mnie powiedział,a le w jej ustach nawet to brzmi słodko.
- Nie chciałem ci się do tego przyznać..- mruczałem sobie pod nosem, jednak widziałem, że ona spoważniała- Ale mam...- y.. powiedzieć jej? O nie. Nie chce tak szybko kończyć tej znajomości- Yy.. psa mam. Chciałbym, abyś pojutrze przyszła do mnie. Co ty na to? - spytałem.
- Hahaha - zaśmiała się dziewczyna. - Z chęcią przyjdę - dopowiedziała po chwili. Minęło jednak kilka sekund, a ona spoważniała. - Ale jeśli... - Zamarłem. - Jeśli jeszcze raz mnie tak nastraszysz to nie daruję! - Pogroziła mi palcem, po czym podeszła i namiętnie pocałowała, a ja oczywiście oddałem pocałunek.
Po chwili oderwaliśmy się do siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Vilu posłała mi jeden ze swoich najwspanialszych uśmiechów, a ja go odwzajemniłem, ukazując tym rząd swoich białych zębów.
- A wiesz co mnie najbardziej dziwi?- zapytałem ją, a ona zrobiła zaskakującą minę- To, że znamy się nie cały dzień... a już tak wiele nas łączy.. To magia. Nie sądzisz?- powiedziałem i lekko musnąłem jej usta. Były takie słodkie.. mógłbym ją schrupać, od razu.. Ale mój honor na to nie pozwalał.
- Wiem Leon. Wiem, ale... - Bałem się. Co ona chce powiedzieć? - Ale to los tak chciał. I wiesz... - Zrobiła krótką przerwę. - Jestem szczęśliwa - słodko się zaśmiała. - Naprawdę szczęśliwa. Dziękuję Ci. Dziękuję za to, że jesteś. - powiedziała i mnie pocałowała, a ja zdałem sobie sprawę, że jak najszybciej muszę zakończyć związek z Larą. Nie mogłem pojąć jak taka krucha istota mogła zawładnąć moim sercem w tak krótkim czasie. Byłem pewien jednego pokochałem ją. Przy niej czułem się szczęśliwy. Wystarczała sama jej obecność. To był jakiś rodzaj magii, dobrej magii. Dzięki niej odnalazłem prawdziwe szczęście i muszę zrobić wszystko, żeby go nie stracić...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej kochani!
Tu znowu my!
Mamy nadzieję, że rozdział dosyć długi,
bo się starałyśmy?
A tak w ogóle się podoba?
Pod ostatnim rozdziałem były tylko 3 komentarze :(
Smutamy :'(
NO TO MOŻE WYZWANIE?
HMMMM?
WSZYSCY DAJĄ TO MY TEŻ!
5 KOMENTARZY = NEXT
Nie jest to jakiś nie wiem jaki wymysł xD
Tylko zasada - jedna osoba - liczymy jeden komentarz ;D
Ale piszcie jakie wrażenia xD
Dzisiaj taki bardzo Leonettowy,
ale było też trochę Fedemiłki <3
Mamy nadzieję, że się Wam spodobał ;*
Zapraszamy Was do zakłądki "Bohaterowie",
bo się nad nią napracowałyśmy xD
Kochamy Was bardzo!
Polecajcie nas znajomym *-*
Całujemy Was i do usłyszenia ;*
/Katarina i Marliven
- Chodź - powiedziałam. Leon był oszołomiony. - Skoro jestem w samej bieliźnie to mogę już założyć coś innego. Dzięki, że mi pomogłeś się rozebrać. A teraz chodź ze mną i pomóż mi wybrać jakieś ubranie. - Puściłam do niego oczko i uśmiechnęłam zalotnie. Chłopak otworzył usta, by coś powiedzieć. Byłam ciekawa co mi odpowie.
Leon
Co ona sobie myśli? To ja już byłem pewien, że do czegoś dojdzie, a tu taka "niespodzianka"... Ech... Widać dziewczyna naprawdę lubi zaskakiwać. Ale i tak było wspaniale. Czułem się.. inaczej.. Odmiennie.. Tak jakby nie zależało jej tylko na tym. W końcu z każdą po pierwszym dniu, lądowałem w łóżku. Ale co mi tam. Poczekam na Violettę. Aż będzie gotowa. Jednak jest jeden problem. Ja mam dziewczynę, a ona pewnie ma chłopaka. Nie wiem jak zakończyć związek z Larą, ale wiem, że Violetta ma w sobie coś magicznego, coś amazing.
- Wiesz..-podszedłem do niej. Odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała na mnie.
- Tak Leonardzie - powiedziała słodko i zaśmiała się cichutko. Szczerze? Nie pamiętam kiedy ostatnio ktoś tak do mnie powiedział,a le w jej ustach nawet to brzmi słodko.
- Nie chciałem ci się do tego przyznać..- mruczałem sobie pod nosem, jednak widziałem, że ona spoważniała- Ale mam...- y.. powiedzieć jej? O nie. Nie chce tak szybko kończyć tej znajomości- Yy.. psa mam. Chciałbym, abyś pojutrze przyszła do mnie. Co ty na to? - spytałem.
- Hahaha - zaśmiała się dziewczyna. - Z chęcią przyjdę - dopowiedziała po chwili. Minęło jednak kilka sekund, a ona spoważniała. - Ale jeśli... - Zamarłem. - Jeśli jeszcze raz mnie tak nastraszysz to nie daruję! - Pogroziła mi palcem, po czym podeszła i namiętnie pocałowała, a ja oczywiście oddałem pocałunek.
Po chwili oderwaliśmy się do siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Vilu posłała mi jeden ze swoich najwspanialszych uśmiechów, a ja go odwzajemniłem, ukazując tym rząd swoich białych zębów.
- A wiesz co mnie najbardziej dziwi?- zapytałem ją, a ona zrobiła zaskakującą minę- To, że znamy się nie cały dzień... a już tak wiele nas łączy.. To magia. Nie sądzisz?- powiedziałem i lekko musnąłem jej usta. Były takie słodkie.. mógłbym ją schrupać, od razu.. Ale mój honor na to nie pozwalał.
- Wiem Leon. Wiem, ale... - Bałem się. Co ona chce powiedzieć? - Ale to los tak chciał. I wiesz... - Zrobiła krótką przerwę. - Jestem szczęśliwa - słodko się zaśmiała. - Naprawdę szczęśliwa. Dziękuję Ci. Dziękuję za to, że jesteś. - powiedziała i mnie pocałowała, a ja zdałem sobie sprawę, że jak najszybciej muszę zakończyć związek z Larą. Nie mogłem pojąć jak taka krucha istota mogła zawładnąć moim sercem w tak krótkim czasie. Byłem pewien jednego pokochałem ją. Przy niej czułem się szczęśliwy. Wystarczała sama jej obecność. To był jakiś rodzaj magii, dobrej magii. Dzięki niej odnalazłem prawdziwe szczęście i muszę zrobić wszystko, żeby go nie stracić...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej kochani!
Tu znowu my!
Mamy nadzieję, że rozdział dosyć długi,
bo się starałyśmy?
A tak w ogóle się podoba?
Pod ostatnim rozdziałem były tylko 3 komentarze :(
Smutamy :'(
NO TO MOŻE WYZWANIE?
HMMMM?
WSZYSCY DAJĄ TO MY TEŻ!
5 KOMENTARZY = NEXT
Nie jest to jakiś nie wiem jaki wymysł xD
Tylko zasada - jedna osoba - liczymy jeden komentarz ;D
Ale piszcie jakie wrażenia xD
Dzisiaj taki bardzo Leonettowy,
ale było też trochę Fedemiłki <3
Mamy nadzieję, że się Wam spodobał ;*
Zapraszamy Was do zakłądki "Bohaterowie",
bo się nad nią napracowałyśmy xD
Kochamy Was bardzo!
Polecajcie nas znajomym *-*
Całujemy Was i do usłyszenia ;*
/Katarina i Marliven
WoW *_*
OdpowiedzUsuńAle świetny !
Zakochałam się w tym rozdziale ;*
Wpadnijcie do mnie
Leonetta-nowa.blogspot.com
Pozdro :**
Świetny. Mam nadzieję, że Leoś szybko zerwie z Larą. Bardzo podoba mi sie wasz blog. Ciekawie się zapowiada. Widać, że włożyłyście w niego mnóstwo pracy i jeszcze więcej serca. Wszystko jest dopracowane. Normalnie zakochałam sie w waszym stylu pisania. I mam wielka nadzieję, ze szybko dodacie nexta!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńBomba !
OdpowiedzUsuńNormalnie atomowa ;*
Nwm co napisać !
Dawajcie NEXT !
~Suzy~
Bomba !
OdpowiedzUsuńNormalnie atomowa ;*
Nwm co napisać !
Dawajcie NEXT !
~Suzy~
Super <3 ten blog mi sie bardzo spodobał :# Viola tu jest odważna i żyje pełnią zycia :d
OdpowiedzUsuńehhe Leos kochany zerwij zLarą :3
hehe czekam na next :d Viola daje popalić :D
buziaczki :*
Supcio *_*
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
Super Kiedy Next ? Proszę dodaj dzisiaj <3 !
OdpowiedzUsuń