sobota, 1 marca 2014

Rozdział 2

Violetta
- Heeeej! - Chłopak zaczął machać mi rękę przed twarzą. - Wszystko w porządku? - usłyszałam jego melodyjny głos przepełniony troską. Wtedy powróciłam do rzeczywistości.
- Taaatak.. - powiedziałam jąkając się.
- Może usiądziemy? - spytał chłopak stawiając mnie na nogi, wskazując na ławkę i uśmiechając się tak, że w środku cała się rozpływałam.
- Właśnie to chciałam zrobić, więc chętnie. - odwzajemniałam jego uśmiech i ruszyliśmy w stronę ławki, a chłopak cały czas trzymał mnie pod rękę. Chyba bał się, żebym nie upadła. Doszliśmy do ławki i oboje usiedliśmy. Na początku nie wiedziałam, jak zareagować. Jak zagadać. Ale później.. jakoś słowa wyszły same.
- Jak masz na imię?- zapytałam z ciekawością. Pewnie to jakieś fascynujące imię, którym będę się po tym spotkaniu tak jarać, że całą noc będę myślała tylko o nim.
- Leon.- wyszeptał. Już drżę. Może nie powinnam tego mówić, ale imię jest piękne i.. yyy.. hmm. seksowne? Tak. I jego głos. Taki dojrzały i męski. Przyznaję, że na pewno będę w nocy myśleć tylko o nim. Myślałam o co go zapytać, ale on zaczął pierwszy.
- A Ty zdradzisz mi swoje imię? - powiedział i zaśmiał się lekko. Tak cudownie się śmieje! Oczywiście na jego słowa zarumieniłam się, więc odwróciłam lekko głowę, żeby nie widział moich czerwonych polików.
- Eee... Ja ma na imię Violetta - odpowiedziałam nie odwracając głowy. Po chwili poczułam, że Leon łapie mnie za podbródek i obraca moją głowę.
- To piękne imię - wyszeptał patrząc mi w oczy, a ja już całkowicie spłonęłam rumieńcem. No nie! Znam go od 10 minut, a on już tak na mnie działa. Ech... To do mnie niepodobne...
- Dziedziękuję - odpowiedziałam cicho jąkając się i znowu odwracając głowę. On znowu ją obrócił. W tym momencie nasze spojrzenia znowu się spotkały, a ja po raz kolejny tego dnia utonęłam w jego pięknych i błyszczących jak diamenty cudownych oczach....Czy to sen? Na pewno. Uszczypnęłam się aby przekonać swoją wyobraźnię. Nie, to była rzeczywistość. W końcu ktoś mi się spodobał. W końcu miałam szansę utworzyć związek, który był dla mnie nierealny. Zawsze byłam wstydliwa i nie wiem czy jestem gotowa na bliższe więzi, niż na takie jakie mam z Federico. Czyli niestety lub stety przyjaźń. Uśmiechnęłam się, a on w odezwie odwzajemnił uśmiech. Miałam już coś powiedzieć, ale on znowu przejął nade mną kontrolę i wzrokiem pokazał, że ma mi coś do powiedzenia.
- Wiesz..- zawahał się.- Może się ponownie spotkamy?- zapytał obracając głowę, aby nie napotkać mego wzroku. Był taki przekonujący, i widać było, że mu zależy. Był ideałem dla mnie.
- A chcesz tego? - powiedział i stwierdziłam, że też muszę zacząć działaś, więc uśmiechnęłam się uwodzicielsko.
- Jaaa.. - zawahał się. - Tak chcę. Nawet bardzo. - powiedział i speszony lekko się uśmiechnął.
- Więc załatwione - odpowiedziałam radośnie.
- Ale, że co? - biedaczek się pogubił.
- No to, że idziesz ze mną na randkę. - uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam. Jeśli chcesz możemy się spotkać nawet dzisiaj. Hmmm? - zaproponowałam.
- Serio? Naprawdę? Nie wierzę! Dzięki! Jaaa.. Nie wiem co powiedzieć! - Chłopak wyraźnie się cieszył. - A co do dziś... - zrobił przerwę i westchnął, a ja stwierdziłam, że to pewnie oznacza nie, więc posmutniałam i spuściłam głowę. - Ej.. - powiedział spokojnie i podniósł mój podbródek. - Nie smuć się. To miał być taki żarcik - zaśmiał się lekko. - Więc dziś o 18? - spytał i uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Hmmm... Zgadzam się, ale ja wyznaczam miejsce rozpoczęcia! Hmmm... Może w centrum koło fontanny. - krzyknęłam szybko. - A wiesz czemu ja? - pokiwał przecząco głową. - Za to co mi zrobiłeś! Nie straszy się tak takich dziewczyn jak ja! - powiedziałam i walnęłam go lekko w ramię. Chłopak zaśmiał się, ale jednocześnie zachwiał i spadł z ławki. Szybko do niego podeszłam i kucnęłam przy nim.
- Leon wszystko dobrze? Leon! Człowieku weź się odezwij! No Leon! Cholera! - krzyczałam jak opętana. Co robić?! Co robić?! Usta usta? No nie wiem.. Ale kurde on tak leży nieprzytomny! Raz kozie śmierć! Zaczęłam zbliżać swoje usta do jego. Dzieliły nas centymetry, a ja spostrzegłam, że chłopak na ułamek sekundy otworzył oko i zaczął przygotowywać usta do pocałunku. Ale cwaniak! Zbliżałam się do niego dalej, aż nasze usta milimetry. Nagle wstałam i kopnęłam go naprawdę lekko w ramię.
- Wstawaj debilu! - krzyknęłam głośno i zaczęłam iść w kierunku centrum parku. Chłopak widząc to pospiesznie wstał i podszedł do mnie, po czym stanął przede mną i zaczął iść tyłem.
- Ale dokąd Ty idziesz? No wiesz.. To tylko taki żarcik był.. No wiesz! - był bezradny wobec mojego zachowania. Postanowiłam również go nastraszyć. Niech zobaczy jak to jest!
- Dokąd idę? Jak to dokąd? Na spotkanie z moim mega przystojnym chłopakiem! - krzyknęłam radośnie, a on nagle zatrzymał się i spojrzał na mnie, a twarz miał całą bladą.
- Że co?! Żartujesz sobie ze mnie! Nie wierzę Ci! - zaczął się niepewnie śmiać.
- Nie wierzysz? A to dlaczego? A z resztą! - Zaczęłam szukać zdjęcia Fede w mojej torebce. Wreszcie! - Masz! - podałam mu zdjęcia. - Przystojny prawda? - zapytałam i słodko się uśmiechnęłam. Chłopakowi od razu zrzedła mina.
- Żażartujesz sobie prawda? Powiedz, że to żart.. Proszę... - mówił załamany patrząc na zdjęcie.
- Mówię prawdę. A teraz muszę już iść. Pa! - pocałowałam chłopaka w policzek i wzięłam mu zdjęcie. Ruszyłam przed siebie, a chłopak cały czas stał w miejscu. Przeszłam kilkanaście metrów, po czym zatrzymałam się i odwróciłam. On nadal tam stał.
- Leon tak serio to żartowałam! - krzyknęłam głośno, a on od razu odwrócił się w moją stronę.
- Że co?! Tego Ci nie daruję! - krzyknął i zaczął biec w moją stronę. Ja oczywiście zrobiłam to samo, przecież nie dam się złapać. Czułam, że chłopak mnie dogania, ale nie poddawałam się i biegłam dalej.
- Zatrzymam się jeśli obiecasz, że nic mi nie zrobisz! Widzisz jak jestem ładnie ubrana!- krzyknęłam.
- Nie ma mowy! Po tym co zrobiłaś!- odkrzyknął.
- No to nie ma naszego spotkania! - krzyknęłam i posłałam mu uśmiech. On od razu zatrzymał się, a ja razem z nim. Zaczął powoli iść w moją stronę. Kiedy do mnie doszedł wyszeptał mi do ucha.
- Dobrze nic Ci nie zrobię... - Jaki on ma głos! Nie wytrzymam!
- Uhhmmm... - powiedziałam również szeptem. Po chwili zorientowałam się, że zostały mi 2 godziny do 18! Nie zdążę! - Leon przepraszam, ale muszę już lecieć! Trzymaj się! Pa! - rzekłam szybko i pocałowałam go w policzek. Ruszyłam szybkim krokiem w drogę do domu cały czas rozmyślając o nowo poznanym chłopaku.....
Leon
Dziewczyna jest mądra i piękna. Chyba dobrze robię. Była taka urocza. I te jej czekoladowe oczy.. były nieziemskie, że aż się zarumieniłem. Była dla mnie miła. Widać, że jest porządną dziewczyną.
Jej wzrok był dla mnie kojący. A te całe "żarty", były naprawdę zabawne, co lubię w dziewczynach. Wpatrywałem się w jej każdy ruch. Jej wdzięk był.. taki.. seksowny? Tak. Była taka urocza jak się poruszała, i figurę ma. Ideał dla mnie. Jestem mile zaskoczony jej postawą, bo zwykle laski się do mnie.. przylepiają, i zakochują, a ja próbuje je wygonić. A ta? Nie była przejęta, ani moim wyglądem.. Umówiła się ze mną na randkę. Po tej "krótkiej" rozmowie z Violettą, postanowiłem, że pójdę na tor przed randką.
- Cześć, Leon. Co tam u ciebie?- Lara moja dziewczyna podeszła do mnie i uściskała.
- A dobrze- uśmiechnąłem się do niej. Co miała powiedzieć?! Wiesz idę na randkę z inną dziewczyną?!... Ona od dawna chciała być ze mną i 2 miesiące temu postanowiłem, że przecież możemy spróbować. Myślałem, że ją kocham, ale teraz.. Sam nie wiem...
- Leon, chciałabym iść dziś do kina. Co Ty na to?- uśmiechnięta prosiła mnie o wspólne wyjście. Faktycznie od dawna nie byliśmy gdzieś wspólnie, no nie liczę jakiś spacerów czy coś...
- Wiesz może innym razem, dziś nie mam ochoty- powiedziałem niechętnie - Ale obiecuję Ci, że jutro albo w najbliższym czasie gdzieś razem wyskoczymy.
- Dobrze, niech Ci będzie- powiedziała i pocałowała mnie w policzek. - Muszę już iść - dodała i odeszła. Nie wiedziałem co mam robić.. Lara jest dla mnie ważna, ale nagle pojawia się pewna cudowna dziewczyna imieniem Violetta i wywraca mój świat do góry nogami. Tak, że już sam nie wiem co czuję.. Nie wiem co myśleć.. Wiem jedno, Violetta nie jest zwykła osobą i z całą pewnością nie jest mi obojętna.. I właśnie dlatego idę na spotkanie z nią. Chcę tego i zdania nie zmienię. Maszerowałem w stronę swojego domu. Smutno mi z powodu, że mieszkam sam. Lara proponowała mi wiele razy wspólne zamieszkanie, ale ja uważałem, że to zły pomysł. Moi rodzice nigdy za nią nie przepadali. Często zastanawiałem się nad naszym związkiem, ale zawsze stwierdzałem, że jest dobrze tak jak jest. Nie wiem czy to pomyłka... Lara zapewniała mnie, że wszystko będzie dobrze, gdy będziemy razem. Wydaje mi się, że to tylko zauroczenie. Jej płacz wzbudzał u mnie dreszcze, zawsze się wspieraliśmy. Myślałem, że będzie lepiej, ale... W ogóle się nie spotykamy, tylko na torze. Dlatego postanowiłem, spróbować z Violettą. Boję się najgorszego. Tego że ona kiedyś w końcu zniknie..


Wyjąłem komórkę z kieszeni. Widząc, że za godzinę jest randka, wbiegłem do domu, nie zamykając drzwi za sobą. Oj, muszę wypić kawę. Jestem taki zdenerwowany, że masakra. Podszedłem do szafki w kuchni, i sięgnąłem po proszek kawy. Wsypałem do kubka, wlałem wodę do czajnika i czekałem, aż się zagotuję.
- Cholera!- krzyknąłem, widząc jak czajnik się psuję. Nie będę pił zimnej kawy. A co mnie obchodzi teraz kawa? Muszę się szykować, bo nie zdążę. Ruszyłem do łazienki, w celu wykąpania się. Tłuste włosy, były codziennością, ale dla niej chciałem się odstawić jak najlepiej. Po szybkim prysznicu, sięgnąłem po ręcznik, wycierając klatę, plecy i nogi. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie namiętnie. Zawiązałem sobie ręcznik wokoło mojej talii i wyszedłem z łazienki do pokoju. Oczywiście, łóżko nie było pościelone, a w salonie był bałagan taki, że nie mogłem jej dzisiaj zaprosić do domu. Szybko pościeliłem łóżko, i postanowiłem, że "tę" noc przeżyjemy w hotelu. Stać mnie na to, więc.. po co mam sprzątać ten cały bałagan? Otworzyłem szafę. Kurde, nie mam żadnych koszul.
- Szlak mnie trafi!- wkurzyłem się sam na siebie. Jak można być tak niezdarnym, i w ciągu jednego dnia nie zrobić takich łatwych czynności jak wyprasowanie koszuli? Jezus. Dzisiaj był mój pechowy dzień, i obawiałem się, że tak samo będzie na randce. Pobiegłem w stronę pralki, która wyprała i osuszyła koszulę. Wziąłem w paski, i zacząłem prasować. Czas wynająć sprzątaczkę- postanowiłem. Po wyprasowaniu, założyłem ją, i ubrałem dżinsy, z najdroższego sklepu. Mam nadzieję, że spodobam się jej. Położyłem się na łóżku, i zacząłem wyobrażać sobie jak będzie wyglądał ten wieczór. Niesamowicie. Na pewno będzie tak jak mówię. Ale muszę, być bardzo ostrożny, żeby Lara się nie zorientowała, że byłem z kimś na randce. Czyli nie mogę bujać w obłokach, ani o niej myśleć. Jak o niej nie myśleć, jeśli tego nie da się wstrzymać? Nie da się o niej nie myśleć. Jej wdzięk, urok. Nie facet! Musisz się opanować, bo jak Lara się zorientuje, będziesz miał kłopoty. Wstałem, i spojrzałem na zegar.
- Kurde, już ta godzina..- westchnąłem, gdyż zobaczyłem, że za 10 minut, zaczyna się nasze spotkanie. Nie miałem jej numeru, ale włączyłem komputer, dzięki czemu odnalazłem jej numer telefonu. Wciskałem na guziki, mojego najnowszego iPhone'a. Był sygnał.
- Halo?- od razu rozpoznałem jej głos, był taki miękki i łagodny.
- Cześć, tu Leon.
- A hej. To ty. Fajnie, że zadzwoniłeś.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że trochę się spóźnię. Mam nadzieję, że wybaczysz mi to?
- No pewnie. Sama nie jestem do końca uszykowana- zaśmiała się przez słuchawkę.
- Heh.
- No to pa.
- Violetta, poczekaj. Muszę ci coś powiedzieć.
- Tak?
- Bo ja.. To znaczy.. Bo.. Ty.. Ty mi się spodobałaś - powiedziałem wstydliwie.
Nagle drzwi uchyliły się, a w nich stała Lara. No to wpadłem. Ona mnie zabije. Co robić??
- Leon, wytłumaczysz mi kto to był?! I kto Ci się spodobał?! - zdenerwowana zapytała podejrzliwie. Moje serce biło szybko, a z każdą sekundą coraz szybciej. Próbowałem się uspokoić, ale nie potrafiłem.
Violetta rozłączyła się, a ja patrzyłem się na Larę zdenerwowany. Odłożyłem telefon, na półkę, i gapiłem się na nią bezruchu, bezbronny.
--------------
Witamy, was w next'cie naszego opowiadania.
Jak widzicie, przerwałyśmy w dziwnym
momencie.
Ale jakoś ten moment przypadł
nam do gustu, i postanowiłyśmy,
że tak zakończy się ten rozdział.
Lubimy trzymać w niepewności XD
Hahahah XD
Spróbujemy dać 3 rozdział tak szybko,
jak się da.
Czekamy na komentarze, bo one motywują,
do dalszego pisania.
Całujemy i pozdrawiamy *____*
P.S. Już zaczynamy pisać.
//Kate i Marliven

4 komentarze:

  1. No fajnie, ciekawe co Leon wymysli ;)
    O ile sie nie myle, pomyslal, ze Viola i Fede sa para ?
    Ogólnie bardzo fajny i czekam na NEXT ;***#
    Zapraszam do sb : http://leonetta-diegetta.blogspot.com/
    xoxo <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Odkryłam dopiero dzis waszego bloga i dobrze ze to zrobiłam bo bardzo mi sie spodobało mam nadzieje ze niedługo dodacie nowy bo nie moge sie doczekac

    OdpowiedzUsuń
  3. Seksowny LEON <33 Mrrr...
    Głupia Lara! Co ona sobie myśli?!
    "- Bo ja.. To znaczy.. Bo.. Ty.. Ty mi się spodobałaś - powiedziałem wstydliwie.
    Nagle drzwi uchyliły się, a w nich stała... Violetta. Pobiegłem do niej i złączyłem nasze usta w pocałunku. Zrozumiałem, że ona jest tą jedyną..." <--- Moje marzenie <33
    Nominuje wasz blog do LBA <333
    Więcej informacji tutaj:
    http://ser-la-letra-en-mi-cancion.blogspot.com
    Nie mogę się doczekać nexta <333

    Nina Verdas ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog! Dopiero zaczynam. Wpadniesz: violettaileonever.blogspot.pl Byłabym wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń